Bardzo stare opowiadanie. Wygrzebałam przypadkiem i postanowiłam dodać. Bardzo bez sensowne i naciągane, ale myślę, że aż tak złe nie jest. Pozdrawiam :)
~~*~~
Obudziłem się i spojrzałem na zegarek. Była godzina dziewiąta, ale w pokoju panował półmrok, ponieważ wszystkie okna były zasłonięte. Przeniosłem wzrok na śpiącą postać tulącą się do mojego boku. Uśmiechnąłem się lekko i pogłaskałem policzek czarnowłosego. Był taki uroczy jak spał. Zamknąłem na powrót oczy, obejmując brata w pasie i wracając do krainy Morfeusza.
- Tom! Bill! Śniadanie! – No tak. Kochana mamusia nie da pospać nawet w weekend.
Przekląłem w myślach i podniosłem się niechętnie do siadu, co spotkało się z oburzonym mruknięciem bliźniaka. Potrząsnąłem lekko jego ramieniem.
- Bill…wstawaj.
Mruknął coś nie zrozumiale i obrócił się do mnie tyłem chowając się pod kołdrę. Westchnąłem tylko i zdarłem z niego przykrycie, odsłaniając jego drobne nagie ciało.
- Ej! – Rzucił mi gniewne spojrzenie. – Chcę jeszcze spać. – Ziewnął.
Wstałem i zacząłem szukać swoich ciuchów, które były rozrzucone po całej naszej sypialni.
- A co? Nie wyspałeś się? – Zapytałem, podnosząc kolejne części mojej garderoby.
- Nie dałeś mi spać, zboczeńcu. – Mruknął i rzucił we mnie poduszką.
Zaśmiałem się przypominając sobie wydarzenia z nocy. Wyciągnąłem z szuflady świeżą bieliznę i ruszyłem do łazienki. Rozebrałem się i wszedłem pod prysznic, celowo zostawiając uchylone drzwi, ponieważ wiedziałem, że bliźniak wkrótce do mnie dołączy i nie myliłem się. Nie całe pięć minut później, usłyszałem jego ciche kroki na kafelkach i parę sekund później wsunął się do kabiny przytulając się do moich pleców. Zrobiło mi się przyjemnie ciepło. Uwielbiałem go.
Jak się okazało, nie był na tyle zmęczony, żeby powtórzyć naszą zabawę z nocy, przez co nasz prysznic nieco się przedłużył, ale za to zeszliśmy do kuchni w dobrych humorach. Mama krzątała się po pomieszczeniu nieco podenerwowana, nie zauważając nas. Usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść już i tak zimną jajecznicę, nie odrywając wzroku od rodzicielki.
- Mamo, co się dzieje? – Zapytaliśmy jednocześnie.
Simone podskoczyła niemal i spojrzał na nas. Poczym zabrała nam z przed nosa talerze z niedokończonym śniadaniem.
- Będziemy mieli dzisiaj gości. Przychodzi do mnie koleżanka ze swoją córką i macie się zachowywać przyzwoicie, zrozumiano?
Spojrzała na nas przenikliwie i wzięła się za mycie naczyń. Ostatnio zachowywała się tak jakby przeczuwała, co łączy mnie z bliźniakiem. Jednak nic w tej sprawie nie robiła i dobrze. Sam czułem, że nic nie jest w stanie stanąć nam drodze. Jesteśmy nie zniszczalni.
Zaraz po wyjściu z kuchni udaliśmy się do naszego pokoju zamykając się na klucz. Zawsze tak robiliśmy, bo nie chcieliśmy, żeby ktoś nam przerywał. Położyliśmy się na łóżku, przytulając się do siebie i oglądaliśmy jakieś nudne filmy w telewizji.
Po jakiś dwóch godzinach, usłyszeliśmy wołanie matki dobiegające z holu. Ogarnęliśmy się i zeszliśmy na dół.
W holu stała nasza rodzicielka z jakąś niską, puszystą kobietą i młodą dziewczyną. Dziewczyna była nawet całkiem ładna. Parę lat temu, za nim odkryłem, co łączy mnie i Billa, pewnie była by w moim typie. Miała długie, proste ogniste włosy, duże niebieskie oczy i czerwone, pełne usta. Ubrana była w czarną, krótką sukienkę idealnie podkreślającą jej sylwetkę.. Swoje piękne oczy podkreśliła mocnym czarnym makijażem.
- Chłopcy, poznajcie moją koleżankę Lise Vogel. – Matka wskazała na swoją koleżankę. – A to jej córka, Viktoria. Poznajcie się.
Simone udała się wraz z Lisą do pokoju, a nas zostawiła samych sobie.
Ruda uśmiechnęła się do mnie. Muszę przyznać, że miała bardzo ładny uśmiech. Podałem jej rękę, odwzajemniając uśmiech.
- Cześć. Jestem Tom.
- Viktoria. – Uścisnęła moją dłoń. Miała melodyjny głos.
Przeniosła wzrok na mojego bliźniaka, który stał obok z nachmurzoną miną. Spojrzałem na niego badawczo.
- Bill. – Mruknął nieprzyjemnym tonem, nawet nie podając jej ręki. Dziewczyna zmieszała się.
Aby uniknąć krępującego milczenia, uśmiechnąłem się do niej przepraszająco za brata i poprowadziłem ją do salonu. Bill podreptał za nami, mrucząc coś do siebie i wpatrując się wrogo w rudowłosą.
Usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy rozmawiać. Okazało się, że Viktoria jest o rok młodsza i studiuje w mieście medycynę. Również mieliśmy podobne zainteresowania i po kilku chwilach śmialiśmy się z czegoś jakbyśmy się znali od zawsze. Tylko jedynie czarnowłosy siedział w fotelu z pogrzebową miną i patrzył na nas wrogo.
- Masz ochotę się czegoś napić? – Zaproponowałem jej.
- Z chęcią.- Odpowiedziała uśmiechając się.
Wstałem z zamiarem udania się do kuchni, w drzwiach odwróciłem się do brata.
- A ty Bill?
Spojrzał na mnie w taki sposób jakby miał mnie zamordować wzrokiem.
- Nie. – Warknął.
Viktoria popatrzyła z obawą na mojego brata.
- Ja…ja może ci pomogę. – Pośpieszyła za mną do kuchni.
-, Czego chciałabyś się napić? – Zapytałem wyjmując szklanki z szafki.
- Hm…może być herbata.
Nastawiłem wodę i odwróciłem się w jej stronie. Siedziała na stole z nogą założoną na nogę i uśmiechała się do mnie lekko.
- Tom…twój brat chyba mnie nie lubi.- Powiedziała z nutką smutku w głosie spuszczając jednocześnie głowę. Zrobiło mi się jej trochę żal i najchętniej teraz bym wygarnął Billowi to, że sprawia przykrość tej dziewczynie swoim nieuzasadnionym zachowaniem. Podszedłem do niej, unosząc delikatnie jej podbródek.
- Nie przejmuj się nim. Ma po prostu dzisiaj zły humor. – Skłamałem, bo jeszcze rano bliźniak był w wyśmienitym nastroju. Jednakże przyzwyczaiłem się, że brat miewa humorki jak kobieta w ciąży.
Spojrzała mi głęboko w oczy i patrzyła w nie długo. Mógłbym przysiąc, że zobaczyłem w nich nutkę pożądania. Jednak nie odsunąłem się od niej i tkwiłem tak nie ruchomo, kiedy ona przysunęła się bliżej z lekko rozchylonymi ustami. Nasze twarze dzieliło tylko kilka centymetrów. Czułem jej gorący oddech na swojej twarzy.
-, Co wy tak długo robicie? – Usłyszałem jak drzwi się otwierają i do środka wszedł mój bliźniak.
Dopiero w tej chwili dotarło do mnie jak blisko stoję z tą dziewczyną, natychmiast się odsunąłem i spojrzałem w stronę Billa licząc na to, że nie pomyśli sobie za dużo. Jednak w jego oczach zobaczyłem gniew i rozczarowanie.
- Nie przeszkadzajcie sobie. – Jego głos drżał, nie wiadomo czy z wściekłości czy to może z żalu. Wyszedł trzaskając drzwiami.
- Poczekaj tu. – Rzuciłem do Viktorii i pobiegłem za czarnowłosym.
Billa znalazłem siedzącego za garażem. Siedział z nogami podciągniętymi pod brodę i palił papierosa. Nie przejmował się nawet tym, że był środek zimy, dookoła leżał śnieg, a on miał na sobie tylko t-shirt i rurki. Podszedłem do niego zciągając z siebie bluzę i założyłem mu ją. Podniósł na mnie wzrok i od razu zrzucił z siebie bluzę. Miał zaszklone i zaczerwienione oczy, najpewniej od płaczu.
- Odejdź. – Powiedział odwracając wzrok.
- Bill.. – Westchnąłem. – To, co zobaczyłeś… to nie tak jak myślisz.
Prychnął i zgasił papierosa, nie zaszczycając mnie nawet spojrzeniem.
- Bill, do niczego między mną a Viktorią nie doszło.
- Ta…jasne. – Podniósł się i spojrzał na mnie wściekły. – W czym ona jest ode mnie lepsza, Tom? To jest to, że ma cycki? A może po prostu nie starcza ci to, że ma dwie dziurki, a ja nie?
Przesadzał. Zacisnąłem dłonie w pięści i odetchnąłem parę razy głęboko, żeby nie dać się wyprowadzić z równowagi.
- Bill, to naprawdę nie tak jak to wyglądało. Po prostu była przygnębiona tym, że byłeś dla niemiły. Chciałem ją jakoś pocieszyć, a ona niespodziewanie się przysunęła i wtedy akurat ty wszedłeś. – Cały czas patrzyłem mu w oczy, żeby mi uwierzył.
Jednak czarnowłosy bez słowa mnie wyminął i ruszył w kierunku domu. Stałem tak chwilę na mrozie patrząc przed siebie.
Kiedy wróciłem do domu gości już nie było, a w kuchni siedziała tylko mama. Chciałem przemknąć się po cichu do sypialni, ale rodzicielka zauważyła mnie i zawołała. Podszedłem do niej nie mając ani trochę ochoty na rozmowę z nią.
- Tom, coś się stało? – Spojrzała na mnie uważnie.
- Nie, a czemu pytasz? – Przybrałem najbardziej obojętny wyraz twarzy.
- Naprawdę? – Nie ustępowała.
- Tak, na serio – Odpowiedziałem trochę zdenerwowany.
- Viktoria zostawiła swój numer telefonu, kazała ci przekazać. – Simone podała mi karteczkę z napisanym na niej numerem. – Wygląda na miłą dziewczynę. – Dodała.
- Aha. – Mruknąłem. – To wszystko?
- Tak.
Pokonałem szybko schody i znalazłem się na górze. Wszedłem do mojego pokoju, który robił za naszą wspólną sypialnię z Billem, ale jego tam nie było. Wiedziałem, że w takim razie pewnie jest u siebie. Zapukałem do jego drzwi, ale odpowiedziała mi głucha cisza. Pociągnąłem za klamkę, ale tak jak się spodziewałem, było zamknięte. Westchnąłem ciężko i udałem się z powrotem do siebie. Położyłem się spać, mając nadzieję, że jutro będzie lepiej.
Tej nocy nie mogłem spokojnie zasnąć. Brakowało mi czarnowłosego. Rano wstałem jak zawsze, wykonałem poranną toaletę i zszedłem na dół. Zrobiłem sobie kawę i usiadłem przy stole, czekając aż Bill zejdzie na dół, aby z nim porozmawiać. Niestety tego dnia nie pojawił się w kuchni; cały dzień przesiedział w swoim pokoju. Przez parę kolejnych dni nie wychodził nigdzie. Zaczynałem się o niego naprawdę martwić.
Minął tydzień. Zszedłem na dół i zdębiałem stając w drzwiach. Przy kuchennym stole zastałem bliźniaka, który pił kawę. Kiedy wszedłem do pomieszczenia podniósł na mnie wzrok na kubka i zaraz go opuścił.
- Cześć Bill. – Powiedziałem stojąc w drzwiach i powoli do niego podchodząc.
Bliźniak jednak mi nie odpowiedział. Westchnąłem tylko i zacząłem przygotowywać sobie coś do jedzenia na śniadanie. Robiłem sobie tosty, kiedy usłyszałem cichy głos brata.
- Naprawdę między wami do niczego nie doszło?
Przerwałem wykonywaną przeze mnie czynność i kucnąłem koło jego krzesła, zmuszając go w delikatny sposób, żeby spojrzał na mnie.
- Bill, nie mógłbym cię zdradzić.
Patrzył na mnie tak bez przekonania. Jakby bał się mi zaufać.
- Kocham cię. Kocham cię najbardziej na świecie. – Ująłem jego delikatne, wypielęgnowane dłonie w swoje. – Proszę, zaufaj mi.
-, Ale… - Zawahał się.
-, Jeśli nie spróbujesz mi zaufać, nigdy się nie dowiesz czy było warto. – Spojrzałem mu głęboko w oczy, czekając na jego reakcję. Zastanawiał się, przygryzając wargę. Zawsze tak robił jak się denerwował albo myślał nad czymś intensywnie.
- No dobrze. Ufam. – Uśmiechnął się do mnie delikatnie.
Odniosłem wrażenie, że od bardzo dawna nie widziałem jego uśmiechu. Poczułem rozlewające się po moim ciele przyjemne ciepło i od razu porwałem bliźniaka w ramiona.
- Kocham cię. – Szepnąłem mu do ucha, gładząc go po włosach. Czarnowłosy objął mnie za szyję, wtulając się we mnie bardziej.
- Ja ciebie też, Tom.
Siedzieliśmy tak wtuleni w siebie dość długo milcząc, ale to nie była krępująca cisza. Nie potrzebowaliśmy słów, wystarczała nam nasza bliskość i ciepło bijące od naszych ciał. Bo byliśmy niezniszczalni i nikt nie był w stanie nas rozdzielić.