wtorek, 12 czerwca 2012

"Każde głębsze uczucie prowadzi do cierpienia. (..)"

Odwiedzam naszą kryjówkę, jak co roku w ten sam dzień. Siadam na brudnych, przesiąkniętych wilgocią deskach i dotykam napisów na ścianie. Nic się nie zmieniło.
Każda litera wypalona jest w moim sercu. Nie mogę, nie potrafię zapomnieć. Zniszczyłem wszystko. Pozwoliłem ci odejść.



~~*~~

Bill zawsze był nie ufny w stosunku do otaczających go ludzi. Nie rozmawiał, nie uczestniczył w imprezach. Unikał innych. Nie pozwalał się do siebie zbliżyć.
Ktoś dawno temu bardzo go skrzywdził. Złamał serce, które nie umiało się później odbudować na nowo. Niby czas leczył rany, ale jego serce nie potrafiło już kochać. Nie chciał więcej się zakochiwać. Nie chciał przechodzić raz jeszcze przez to samo. Miał dość przepłakanych nocy, kiedy leżąc skulony nie mógł złapać oddechu z nie wyobrażalnego bólu umierającego serca. Bał się. Bał się tego uczucia.
Wszystko zmieniło się, kiedy na horyzoncie pojawił się on. Zupełne przeciwieństwo czarnowłosego. Zabawny, popularny, łamacz damskich serc i nie tylko. Przystojny. Nikt nie był w stanie mu się oprzeć, spowity w czerń chłopak także też nie umiał. Już od pierwszego momentu, kiedy zobaczył dredziarza, wiedział, że jeśli tylko ten zwróciłby na niego uwagę, nie umiałby mu się oprzeć.
Nie wierzył, że ktoś taki jak dredziarz mógłby choćby zatrzymać dłużej wzrok na jego wątłej sylwetce skrytej pod czarnymi ubraniami, mającymi za zadanie wtopić go w tłum. Zaskoczeniem dlatego też było dla niego, kiedy obiekt westchnień całej szkoły zaproponował mu spotkanie. Nie mógł w to uwierzyć. Zrobiło mu się przyjemnie ciepło i poczuł coś, jakby motylki w brzuchu?
Przyszedł na spotkania, mimo, że miał wiele obaw. Trudno było czarnowłosemu na początku przełamać się do jakiejkolwiek rozmowy, ale dredziarz nie przejmował się tym. On przejął inicjatywę. Randka zakończyła się dużymi lodami w ulubionej cukierni Tom’a, bo takie imię nosił ów dredziarz. Po zjedzonym deserze czarnowłosy został odprowadzony pod drzwi i pożegnany całusem w policzek, na który spłonął rumieńcem.
 Nigdy wcześniej nie pomyślał o tym, że mógłby zakochać się w kimś raz jeszcze. Jednak Tom dokonał tego, co było nie możliwe. Powoli, kawałek po kawałeczku, zmienił twardy jak głaz, zimny jak lód organy w ciepłe kochające serce. Sprawił, że na obojętnej twarzy zaczął pojawiać się uśmiech. Zmienił tego człowieka 180 stopni. Znów kochał.
Czarnowłosy za nim zdecydował się na coś więcej z dredziarzem, potrzebował dużo czasu na podjęcie tej decyzji. Ich pierwszy raz był czymś niesamowitym dla Bill’a. Nikt jeszcze nigdy nie sprawił, że poczuł się w ten sposób. Pożądany, kochany, uwielbiany, taki wyjątkowy. Był niemal pewien…nie…Był stu procentowo pewien, że kocha go. Kocha.
            Obudził się w środku nocy. Dredziarza przy nim nie było. Rozejrzał się i zauważył, że drzwi balkonowe są uchylone. Sam nie wiedział, co go wtedy podkusiło, że wstał i po cichu podszedł do nich. Usłyszał to, czego nie chciałby nigdy usłyszeć.
- Tak. Wygrałem zakład. Mówiłem Ci, że tak będzie. – chwila przerwy. – Oczywiście, że mam dowód. Całe przedstawienie nagrała kamerka na szafce. Oddał mi się, tak jak ci mówiłem.
Tom zaśmiał się do telefonu.
Bill nie mógł uwierzyć własnym uszom. On…był tylko zabawką w jego rękach. Zabawił się i teraz go wyrzuci. Do czekoladowych oczu napłynęły słone łzy. Nie…To nie może być prawda, próbował przekonywać sam siebie w myślach, pośpiesznie wkładając na siebie odzież. Wybiegł z pokoju.
Dlaczego on go tak oszukał? Dla głupiego zakładu? Przecież tak kochał go. Był pewien, że dredziarz odwzajemnia jego uczucia i nigdy go nie skrzywdzi. Miał być jego siłą, nadzieją, oparciem, bezpieczną kryjówką przed całym złem tego świata. Dlaczego tak nie mogło być, krzyczał w myślach, biegnąc przed siebie.

~~*~~

Odkładam twój pamiętnik i wstaję, obrzucając raz jeszcze pomieszczenie smutnym spojrzeniem.
Gdybym nie był taki głupi, nie zakładałbym się o takie o rzeczy. Gdybym nie był taki głupi, nie stawiałbym na pierwszym miejscu kumpli, tylko ciebie. Ciebie Billy. To przeze mnie, ciebie już nie ma. Przełykam gulę, która zrobiła mi się w gardle. Proszę…wybacz, błagam w myślach.
- Wybacz – szepczę i wychodzę.

2 komentarze:

  1. Dobrze się domyślam, że Bill popełnił samobójstwo? Uch. Znowu smutne... fuck. Ale oni pasują do opowiadań o takim charakterze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm...po prstu dzisiaj pogoda odpowiada smutnym opowiadaniom...Takie jakieś dziwne natchnienie dostałam

      Usuń