Wrócił do naszego wspólnego mieszkania. Było parę minut do północy, a jutro mieliśmy grać koncert, więc zdenerwowała mnie jego bezmyślność. Ledwo szedł, więc wiedziałem, że jest pijany. Podszedł do mnie i…
Uderzył…Bolało.
Upadłem na podłogę, a on pociągnął mnie za włosy, żeby mnie podnieść. Błagałem go krzycząc z bólu, żeby przestał, opamiętał się. Nic sobie z tego nie robił. Płakałem; wręcz dusiłem się własnymi łzami, kiedy przyparł mnie do ściany i wyciągnął nóż z kieszeni. Szamotałem się i wzywałem pomocy, choć miałem świadomość tego, że nikt mnie nie usłyszy.
Przejechał ostrzem po moim policzku:
- A teraz zobaczysz jak bardzo kocha cię braciszek – mówią to, kopnął mnie kolanem w brzuch, aż zgiąłem się w pół. Poczułem metaliczny smak w ustach. To krew. Zrobił tak jeszcze parę razy, aż upadłem na podłogę kuląc się z bólu.
Lekko zamroczony przez ból, nie wyraźnie widziałem jak pochyla się nade mną i niemal, że z czułością odgarnia włosy z mojej twarzy. Zaczął gładzić szorstką dłonią mój policzek.
-, Co się stało, Billy? Upadłeś? Nic ci się nie stało?
W jednej chwili wszystko wydało mi się snem. Ujrzałem przed oczami scenkę z naszego dzieciństwa. Zawsze byłem fajtłapą i niezdarą. Często się przewracałem i robiłem sobie krzywdę. Jednakże, kiedy tylko działo mi się coś złego mój brat instynktownie to wyczuwał i był przy mnie. Podnosił mnie, ocierał łzy i zabierał do domu. Zawsze wtedy mówił z czułym uśmiechem:, „Co się stało, Billy?”.
Nie pomyślałbym, że to on teraz zostanie moim oprawcą. Za co on mnie tak nienawidził? Nie zrobiłem mu przecież nic złego. Nie potrafiłbym.
- Tom…- szepnął mając nadzieję, że tak naprawdę śnie i to nie dzieje się naprawdę.
W jego oczach zobaczyłem chłód i nienawiść. W jednej sekundzie jego dłoń głaskająca mój policzek, wplątała się w moje włosy szarpiąc za nie i ciągnąc do góry. Skomlałem z bólu, ale nie obchodziło go to. Zaciągnął mnie do łazienki, gdzie wrzucił mnie do wanny brutalnie. Skrępował moje nadgarstki linką do prania i podciągnął mi rękawy.
- Tom, proszę….Nie…- płakałem, coraz mniej wierząc, że mnie posłucha.
- Nienawidzę cię…nienawidzę…nienawidzę! –Powtarzał jak w amoku odkręcając gorącą wodę.
- Kocham cię…Tom, przestań, porozmawiajmy….Jesteś pijany, nie wiesz, co robisz…- przez łzy nic już nie widziałem. Cale ciało mnie bolało i miałem świadomość tego, że zaraz mój własny brat, którego kochałem tak bardzo odeśle mnie na drugi świat.
- Kocham cię, braciszku.. - Powiedział i podciął mi głęboko nadgarstki.
Z przerażeniem obserwowałem jak po moich rękach spływa krew i barwi wodę na czerwono. Mój morderca przyglądał się temu wszystkiemu z chłodem i stoickim spokojem. Zacząłem krzyczeć, aby wezwał pomoc, że nie chcę umierać, ale nie zrobił nic. Moje wrzaski stopniowo słaby i cichły, aż w końcu opadłem bezwładnie do wody. Przed oczami pojawiła mi się ciemność, a ostatnie, co usłyszałem to trzask drzwi od łazienki.
Wow. Mocne. Myślałam, że będą tortury, brutalne pobicie, ale żeby od razu morderstwo? Twój Tom jest bardzo, bardzo, bardzo okrutną osobą. Ciekawie się czyta, ale zastanawiam się czy wszystkie opowiadania będą angstowe, czy może choć raz pojawi się jakiś blady promyczek nadziei?
OdpowiedzUsuńJa osobiście specjalizuję się w angstowych opowiadaniach. Jednak mam parę opowiadań, które kńczą się szczęśliwie. ;]
Usuń